Detoks cukrowy - pierwszy krok w Nowy Rok
Witam Was wszystkich bardzo serdecznie. Jest to mój pierwszy wpis w 2017, składam więc serdeczne życzenia i podziękowania czytelnikom Fantazji Kulinarnych.
Myślałam o wpisie podsumowującym poprzedni rok ale zmieniłam zdanie i zdecydowałam napisać o moim noworocznym detoksie cukrowym. Tutaj, z góry, wielkie dzięki dla Kasi organizatorki wydarzenia. Zainteresowanych odsyłam do jej wspaniałego bloga Cook it Lean po więcej informacji i inspiracji.
Detoks rozpoczęliśmy 9 stycznia a wczoraj był jego ostatni dzień. 3 tygodnie bez cukru i to w totalnej formie ...bez ciasteczek, słodkości, słodzideł, pieczywa, makaronów, kasz, ryżów czy ziemniaków. Nawet owoce ograniczyły się do cytryny, grejpfruta i niedojrzałych bananów. Każda etykieta została dokładnie przestudiowana, aby nie znalazły się tam niepożądane produkty:) .
Było czysto, zdrowo, smacznie i oczywiście bez wyzwań się ni obeszło.
To czego mi brakowało to kawy. Wg programu detoksu dozwolona była jedna kawa dziennie, co w większości przypadków udało mi się osiągnąć. Muszę się pochwalić że zejście do 1 (no czasami 2 kaw) dziennie po tym jak miałam 5 nie było łatwym zadaniem, ale sprostałam. Postaram się to utrzymać. W początkowej fazie detoksu było to jednak bardzo trudne, gdyż postanowiłam moją ulubioną poranną kawę zastąpić wodą z cytryną. Nie czułam się zmęczona tylko tak jakby lekko rozdrażniona i niespokojna, no i odbiło się to trochę na rannej toalecie. Ostatecznie przywróciłam moją poranną kawę i ograniczyłam jej spożycie w ciągu dnia.
Są pewnie w śród nas osoby, które zapytają czym jest detoks cukrowy i dlaczego 3 tygodnie. Ograniczenie, odstawienie cukru pomaga naszemu organizmowi ustabilizować poziomu cukru we krwi, ale jest to również dobry wstęp do zmiany stylu życia, czy odcięcia się od złych nawyków żywieniowych.
A 21 dni? Tak jak już wspomniałam wyżej, to dobry początek do zmiany nawyków, nikt przecież by się nie podjął gdyby było 2 - 3 miesiące jak naukowcy donoszą:).
3 tygodnie to optymalna liczba. Każdemu łatwiej przyjdzie podjąć to wyzwanie bez negatywnego nastawienie na wstępie. A nawet jeśli nasze nawyki się nie zmienią to zawsze coś z tego zostanie a jak uda się choć 1 małą rzecz zmienić to już jest duży postęp...
Przyznaję się, że nie był to mój pierwszy detoks bo mam za sobą dwa z Kasią i 30 dniowy plan z whole diet. To co zauważyłam to już tak bardzo mnie do słodkiego nie ciągnie, brak mi chrupiących rzeczy ale to związane jest z moją dietą bezglutenową. Ale nie zamieniam tego zmieniać gdyż jest więcej plusów bycia bez glutenu i na diecie ograniczającej spożycie węglowodanów. U mnie to wzrost energii, bez nagłych spadków w ciągu dnia, poprawa jakości i długości snu, poprawa cery, szybsza regeneracja po wysiłku fizycznym, no i oczywisty zmniejszenie obwodu pasa hehe.
Również tym razem poczułam że boczki ubyły po świątecznej rozpuście, no i przypływ energii pod koniec drugiego tygodnia. Te dwie rzeczy wystarczają mi aby trzymać się planu i ograniczać spożycie cukrów szczególnie tych dodawanych sztucznie. Nie lada to zadanie, bo cukier znajdziecie wszędzie, nawet w szynce hehe.
Kolejne pytania, które mogą się pojawić to, co ja mogę jeść. Dla przeciętnego człowieka jest to coś bardzo trudnego do wyobrażenia, a dzieje się tak za sprawą tego, że nasza dieta jest owładnięta przez węglowodany, a cukier znajdziesz prawie we wszystkim. Ja trzymam się więc zasady prosto i naturalnie, a to co ląduje w garnku to świeże mięso, kurczak, ryby, owoce morza, warzywa, nasiona, orzechy i zdrowe tłuszcze.
Staram się też wybierać proste receptury, które nie zajmą mi dłużej niż 30 - 40 minut. Popatrzcie więc co się pojawiło:)
Moim tegorocznym faworytem była fasolka szparagowa przygotowana na parze, do niej przysmażone mięso mielone z cebulką i pomidorkami lekko skropione octem balsamicznym. Po prostu palce lizać.
Jeżeli macie jakieś spostrzeżenia, komentarze czy pytania chętnie odpowiem. Tymczasem uciekam i do następnego razu.
Myślałam o wpisie podsumowującym poprzedni rok ale zmieniłam zdanie i zdecydowałam napisać o moim noworocznym detoksie cukrowym. Tutaj, z góry, wielkie dzięki dla Kasi organizatorki wydarzenia. Zainteresowanych odsyłam do jej wspaniałego bloga Cook it Lean po więcej informacji i inspiracji.
Detoks rozpoczęliśmy 9 stycznia a wczoraj był jego ostatni dzień. 3 tygodnie bez cukru i to w totalnej formie ...bez ciasteczek, słodkości, słodzideł, pieczywa, makaronów, kasz, ryżów czy ziemniaków. Nawet owoce ograniczyły się do cytryny, grejpfruta i niedojrzałych bananów. Każda etykieta została dokładnie przestudiowana, aby nie znalazły się tam niepożądane produkty:) .
Było czysto, zdrowo, smacznie i oczywiście bez wyzwań się ni obeszło.
To czego mi brakowało to kawy. Wg programu detoksu dozwolona była jedna kawa dziennie, co w większości przypadków udało mi się osiągnąć. Muszę się pochwalić że zejście do 1 (no czasami 2 kaw) dziennie po tym jak miałam 5 nie było łatwym zadaniem, ale sprostałam. Postaram się to utrzymać. W początkowej fazie detoksu było to jednak bardzo trudne, gdyż postanowiłam moją ulubioną poranną kawę zastąpić wodą z cytryną. Nie czułam się zmęczona tylko tak jakby lekko rozdrażniona i niespokojna, no i odbiło się to trochę na rannej toalecie. Ostatecznie przywróciłam moją poranną kawę i ograniczyłam jej spożycie w ciągu dnia.
Są pewnie w śród nas osoby, które zapytają czym jest detoks cukrowy i dlaczego 3 tygodnie. Ograniczenie, odstawienie cukru pomaga naszemu organizmowi ustabilizować poziomu cukru we krwi, ale jest to również dobry wstęp do zmiany stylu życia, czy odcięcia się od złych nawyków żywieniowych.
A 21 dni? Tak jak już wspomniałam wyżej, to dobry początek do zmiany nawyków, nikt przecież by się nie podjął gdyby było 2 - 3 miesiące jak naukowcy donoszą:).
3 tygodnie to optymalna liczba. Każdemu łatwiej przyjdzie podjąć to wyzwanie bez negatywnego nastawienie na wstępie. A nawet jeśli nasze nawyki się nie zmienią to zawsze coś z tego zostanie a jak uda się choć 1 małą rzecz zmienić to już jest duży postęp...
Przyznaję się, że nie był to mój pierwszy detoks bo mam za sobą dwa z Kasią i 30 dniowy plan z whole diet. To co zauważyłam to już tak bardzo mnie do słodkiego nie ciągnie, brak mi chrupiących rzeczy ale to związane jest z moją dietą bezglutenową. Ale nie zamieniam tego zmieniać gdyż jest więcej plusów bycia bez glutenu i na diecie ograniczającej spożycie węglowodanów. U mnie to wzrost energii, bez nagłych spadków w ciągu dnia, poprawa jakości i długości snu, poprawa cery, szybsza regeneracja po wysiłku fizycznym, no i oczywisty zmniejszenie obwodu pasa hehe.
Również tym razem poczułam że boczki ubyły po świątecznej rozpuście, no i przypływ energii pod koniec drugiego tygodnia. Te dwie rzeczy wystarczają mi aby trzymać się planu i ograniczać spożycie cukrów szczególnie tych dodawanych sztucznie. Nie lada to zadanie, bo cukier znajdziecie wszędzie, nawet w szynce hehe.
Kolejne pytania, które mogą się pojawić to, co ja mogę jeść. Dla przeciętnego człowieka jest to coś bardzo trudnego do wyobrażenia, a dzieje się tak za sprawą tego, że nasza dieta jest owładnięta przez węglowodany, a cukier znajdziesz prawie we wszystkim. Ja trzymam się więc zasady prosto i naturalnie, a to co ląduje w garnku to świeże mięso, kurczak, ryby, owoce morza, warzywa, nasiona, orzechy i zdrowe tłuszcze.
Staram się też wybierać proste receptury, które nie zajmą mi dłużej niż 30 - 40 minut. Popatrzcie więc co się pojawiło:)
Moim tegorocznym faworytem była fasolka szparagowa przygotowana na parze, do niej przysmażone mięso mielone z cebulką i pomidorkami lekko skropione octem balsamicznym. Po prostu palce lizać.
Jeżeli macie jakieś spostrzeżenia, komentarze czy pytania chętnie odpowiem. Tymczasem uciekam i do następnego razu.
Bardzo fajne posiłki! Jak widać, chcieć to móc :)
OdpowiedzUsuńDziękuję i zapraszam częściej po więcej inspiracji:)
Usuń